wtorek, 12 czerwca 2018

Zwiedzanie Trójmiasta + rejs promem Stena Line do Szwecji

Pomysł na podróż pojawił się w marcu Anetka jak zwykle przeglądała okazje i wpadł jej w oko rejs promem Stena Line  do Szwecji (https://www.groupon.pl/deals/terminal-promowy-stena-line-5). Mocno nakręciłem się tym pomysłem, niestety nie udało się wybrać opcji z pobytem w Karlskronie z powodu braku urlopu ale sama podróż promem z kajuta wydawała się równie ciekawa.


Jak powszechnie wiadomo oferty na gruponie zwykle są mało atrakcyjne więc zaczęliśmy przeglądać opcje bezpośrednio na stronie Stena Line. Wybraliśmy opcję http://www.stenaline.pl/do-szwecji/rejsy-turystyczne/weekend-na-morzu. Naszym kolejnym krokiem było szukanie zniżek na rejs w googlu. Udało się znaleźć „KODRABAT” dzięki któremu cena z 358 zł dla 2 osób spadła do 219 zł.

Następnie zarezerwowaliśmy podróż za pomocą tzw. „Polskiego Busa” w 2 strony za 100 zł dla 2 osób. Oczywiście do zapłaty użyliśmy Blika, dzięki któremu cena spadła do 80 zł. W sumie zaplanowany wyjazd miał wynieść nas około 160 zł od osoby.

Niecierpliwie czekaliśmy na dzień wyjazdu. W końcu na kalendarzu pojawił się nasz dzień. Wyjazd polskim busem z Katowic do Gdańska zaplanowaliśmy na godzinę 40 minut po północy. Podróż minęła bezproblemowo. Torby przygotowaliśmy nieduże, dzięki czemu zostały potraktowane jako bagaż podręczny, który mieliśmy ze sobą. W nocy udało się nawet trochę przespać. W godzinach porannych dotarliśmy do Gdańska. Tam zaczęła się nasza przygoda. Na początek  nasze kroki skierowaliśmy w stronę Bramy Wyżynnej, przy której znajduje się muzeum bursztynu.


Następnie udaliśmy się słynną ulicą Długą w stronę słynnego Neptuna. 



W tle możemy podziwiać fantastyczne Muzeum Historyczne Miasta Gdańsk. Niestety z powodu napiętego rozkładu dnia nie mogliśmy pozwiedzać dokładnie wszystkiego ale udało nam się „ustrzelić” na Długim Pobrzeżu wspaniałą Czarną Perłę zadokowaną na rzece o ciekawej nazwie Stara Motława.



Naszym następnym punktem wycieczki był Sopot. Podróż z Gdańska przebiegła w komfortowym pociągu – najsensowniejsze cenowo połączenie – 4zł. Z całego Trójmiasta to właśnie w najmniejszym Sopocie znajdowały się jedne z najciekawszych miejsc do zwiedzenia. Słynne Sopockie Molo, Latarnia Morska i Krzywy Domek. Przystanek kolejowy znajduje się w niedużej odległości od morza, co natychmiast wykorzystaliśmy.



Molo urzekło nas swoim widokiem – uczucie jakby wchodziło się w głąb morza jest bezcenne. Pod koniec mola znajduje się knajpka, w której można się zrelaksować przed dalszym zwiedzaniem. Bardzo dobrze prezentuje się także Latarnia Morska zlokalizowana przy samym molo. Sopot cieszy się wielką popularnością wśród turystów co dało się zauważyć nawet podczas kwietniowego wypadu. Naszym kolejnym jak i ostatnim punktem w Sopocie był Krzywy Domek znajdujący się przy jednej z głównych ulic tego pięknego nadmorskiego miasta. W Krzywym Domku knajpki wydawały się całkiem proste.




Niestety cały urok Sopotu prysł po spojrzeniu na zegarek. Zorientowaliśmy się, że może nam braknąć czasu na zwiedzenie kolejnego miasta – Gdyni.  Dotarliśmy do niego a jakże … pociągiem. Ta forma komunikacji jest bardzo wygodna i rozbudowana w całym Trójmieście. 
Podczas wizyty w Gdyni, skierowaliśmy się ku Molu Południowemu gdzie obejrzeliśmy śliczną Fontannę i Skwer Kościuszki, którym przeszliśmy do portu. Tam obejrzeliśmy piękne okręty, które są udostępnione dla turystów do zwiedzenia. Niestety czas nas gonił więc nie mogliśmy sobie pozwolić na wejście do środka. Pomimo tego z zachwytem oglądaliśmy pięknie prezentujący się słynny „Dar Pomorza” oraz ” ORP Błyskawicę.



Wracając przeszliśmy parkiem Rady Europy i Aleją Topolową.  Z wielkim bólem musieliśmy odpuścić zwiedzanie Akwarium Gdyńskiego, ponieważ zaczął nas gonić czas. To by było na tyle jeśli chodzi o zwiedzanie Trójmiasta w jeden bardzo aktywny dla nas dzień. Resztkami sił udaliśmy się do Bałtyckiego Terminalu skąd odpłynąć mieliśmy promem Stena Line w kierunku Szwecji. Zaskoczyła nas jedna rzecz, mianowicie okazało się że w autobusach miejskich jest możliwość zakupu tylko pięciu biletów. Nie ma możliwości zakupu pojedynczej sztuki. Dobry sposób zarobku komunikacji miejskiej na biednych turystach. Cóż, przestroga na przyszłość jeśli potrzebujemy jeden bilet , należy kupować w automatach, nigdy u kierowcy!

Po dotarciu do terminalu, sprawnie udało nam się dostać na prom do Szwecji, widoki były cudowne gdyż podczas naszego odpływu z portu mogliśmy podziwiać zachód słońca nad morzem.



Wschód słońca nad morzem również ma swój klimat, dla takich chwil warto czasem obudzić się trochę wcześniej.


Turyści mają możliwość odpoczynku na ławeczkach z pięknym widokiem na morze, jak również czekają na nich rozrywki na pokładzie promu. Na promie można się poczuć prawie jak w hotelu, nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy jak wygląda prom od środka, teraz już wiem, że mieszczą się tam restauracje, salony gier, duży hol oraz sklep. Znajdują się tam kajuty z łazienką oraz oknem lub bez, te z oknem są dodatkowo płatne. My wybraliśmy opcję bez okna, prezentowała się ona następująco:



A tutaj kilka zdjęć z samego wyglądu promu od środka:



Po tych wszystkich atrakcjach dopływamy do małej szwedzkiej miejscowości "Karlaskrony". Niestety, ze względu na małą ilość urlopu nie wykupiliśmy opcji ze zwiedzaniem miasta, ale może kiedyś... Mimo wszystko udało się zrobić kilka zdjęć z pokładu. Szwedzkie fiordy prezentowały się bardzo interesująco.




Wycieczkę zaliczamy do bardzo udanych, i mamy nadzieję, że kiedyś jeszcze uda nam się wybrać do Karlaskrony, tym razem rejs będzie połączony ze zwiedzaniem miasta. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz