Po kilku dniach słodkiego lenistwa i kąpieli morskich, zdecydowaliśmy się wybrać do głównego miasta - Korfu , które jest stolicą naszej wyspy. My mieszkaliśmy w miejscowości Sidari.
Nasz pierwotny plan zakładał wykorzystanie miejskiego busa i dotarcie do stolicy – jednak okazało się, że bilet kosztuje aż 4 euro od osoby w 1 stronę. W cenie 8 euro udało nam się znaleźć wycieczkę, która tam prowadziła . Dzięki temu otrzymaliśmy 5 h czasu wolnego w mieście i prawie 100% pewność że powrót będzie bezproblemowy. Nasza rezydentka poinformowała nas że miejskie autobusy potrafią się mocno spóźniać a nawet nie przyjechać. Po pokonaniu tych drobnych przeciwności losu w końcu dotarliśmy do stolicy.
Większość budynków zbudowana została w klasycznym stylu weneckim – budynki są wysokie a uliczki bardzo wąskie z powodu małej ilości miejsca na wyspie.
W całym mieście znajduje się niezliczona ilość schodów.
Po dotarciu na miejsce nasze pierwsze kroki skierowaliśmy ku nowej fortecy. W mieście znajdują się 2 fortece – Stara i Nowa. Niestety okazało się, że zwiedzanie Nowej jest możliwe tylko do godziny 15.00. Musieliśmy obejść się smakiem. Zrobiliśmy sporo niezwykłych zdjęć i skierowaliśmy się na drugą stronę miasta ku Starej Fortecy.
Wejście kosztowało 6 euro – ale zdecydowanie było warto. Samo zwiedzanie zajęło nam około 2 godzin. W międzyczasie odwiedziliśmy zbudowany tam kościół, pozwiedzaliśmy ruiny, obejrzeliśmy z góry cały port i cumujące w nim statki, tawernę. Zobaczyliśmy różne działa obronne i oblężnicze. Zwiedziliśmy dawne koszary. Weszliśmy na sam szczyt fortu i podziwialiśmy fantastyczny widok na całą lagunę, port i miasto.
W centrum miasta zanurzyliśmy się po uszy w uroku okolicznych uliczek, kawiarni, schodów, bazarów. Zwiedziliśmy całe zabytkowe miasto i podziwialiśmy jego niezwykła architekturę. Naszym ostatnim punktem wycieczki było zwiedzanie portu po zmroku – niezwykłe doświadczenie – widzieć te wszystkie pięknie oświetlone okręty w tle. W takim stanie doczekaliśmy naszych ostatnich minut aż podjechał nasz autokar i musieliśmy wrócić do zwykłej urlopowej rzeczywistości.
szkoda,że mieliśmy tylko jedno popołudnie na to miasto i wyspę w ogóle. :( może kiedyś jeszcze tam zawitamy :)
OdpowiedzUsuń